Dobry film, aktorsko świetnie, historia wciąga, śmieszy i wzrusza. Dodatek "tenczowości" musi być (nie jest istotne że praktycznie nic nie wnosi do fabuły i wygląda na konieczny dodatek aby film mógł się starać o oskara) i to już musi być wyższy level, stare dobre G już nie wystarcza. Ręce opadają...
Czy warto zobaczyć w kinie - można
Czy warto zobaczyć na małym ekranie - można
Ale Ty wiesz, że ten film jest na podstawie książki? I że to powieściopisarz umieścił w tej historii homoseksualistę, prawda? A pisarze zazwyczaj nie myślą o Oscarach pisząc swoje książki. Z resztą, ten film nie został nawet nominowany.
No widzisz a w filmie z homoseksualisy zrobili transseksualiste. Homoseksualista miałby sens (co prawda większy gdyby akcja filmu rozgrywała się minimum 10 lat temu) ale transseksualista jest na "topie" od ok 2 lat. To że tak naprawdę transseksualizm dotyczy garstki osób i ze świecą ich szukać, bo tych prawdziwych a nie udających (w dodatku kobiet czujących się mężczyznami a nie na odwrót) jest naprawdę mało. Dlatego napisałem o koniecznym dodatku. Gdyby w filmie była postać np dziewczyny która jest szykanowana za swoją wiarę (nie istotne jaką) albo niepełnosprawną czy z problemami psychicznymi byłbym mocno zaskoczony i stwierdziłbym że to nie jest proste odhaczanie wątków które muszą się znaleźć w filmie. A w tym przypadku jest i to widać, bo naprawdę gdyby ta postać była gejem to miałoby to więcej sensu. W następnym filmie spodziewam się reprezentacji literki Q (bo LGBT już zostały odhaczone w innych produkcjach) która zastąpi tą wysłużoną (co z tego że sensowną) literkę G.