OK. Przyznaję, że sięgnąlem po ten film widząc powyższego aktora na okładce. Nie oczekiwałem cudów i cudów nie zobaczyłem. Marlon Brando nie przekonał mnie jako przywódca gangu motocyklistów w tym krótkim (76min) filmie, a cała reszta jest niespecjalnie ciekawa. Ot, gang narobił sobie kłopotów i wzburzył ludność, a ta potraktowała Johnyny'ego nieco zbyt surowo i niesprawiedliwie... Po co więc było siać niepokój i zaczynać awantury w mieście? Bawiło mnie nieco to przywiązanie Johnyeggo do skradzionego (jak by nie było) pozłacanego trofeum - zachowywał się nieco maniakalnie w stosunku do tego nic niewartego przedmiotu. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, ale było to chyba konieczne ze względów scenariuszowych, by ostatnia scena, gdy podarowuje statuetkę dziewczynie miała jakieś znaczenie (bezsłowne okazanie swych uczuć itp).
Jak dla mnie 6/10 (dałem punkt więcej za Marlona Brando)
--------------
Girl: "What're you rebelling against, Johnny?"
Johnny: "Whaddya got?"
"The Wild One" (1953)