A szkoda. Przeogromna. Rzadko się bowiem zdarza oglądać w naszych kinach równie angażujący film, będący zarazem filmem z definicji zaangażowanym, gdyż dotyczy tematu uzależnień.
Mnie film wciągnął do tego stopnia, że w momencie pojawienia się napisów końcowych, autentycznie żałowałem iż ten moment tak szybko nastąpił. A zakończenie samo w sobie to istna emocjonalna petarda.
Film jest znakomicie zagrany. Lucas jako uzależniony narkoman budzi współczucie, a Julia jako matka walcząca o życie syna tak szybko zdobywa zaufanie widza, że nie sposób jej nie kibicować w walce o dorosłe dziecko. A Julia potrafi tu być rozbita, współczująca, walcząca, ale i krew w żyłach mrożąca. Scena z doktorem - kochani, zapamiętacie na długo.
Naprawdę serdecznie polecam.
Zagrany znakomicie,ale scenariusz?słaby niedopracowany. Kto w takiej sytuacji idzie do galerii handlowej gdzie syn może spotkać kumpli,dilerów i co gorsza tych, którym jest cos winien.ktos by ukradl psa?raczej zabił by postraszyc.itp
Ben w zasadzie wszędzie mógł spotkać znajomych czy dilerów, choćby w drodze do domu, a jednym z jego dilerów był przecie nauczyciel, któremu - ku obrzydzeniu mamusi, najpewniej dawał... za leki przeciwbólowe. Zresztą Julia w aucie ustaliła zasady, w tym, że się nie rozdzielają i ma go cały czas na oku. A pies został chyba porwany, aby go zwabić i wymóc na nim zwrot pieniędzy i/lub usługi. Jakby zabili psa to Ben by próbował się dowiedzieć kto to zrobił? Co by miał z tym zrobić, zemścić się? Co diler by z tego miał? A tak i kasa i transport towaru zapewniony.
Tak,niby to sie sklada w całość ale nie do końca wiarygodnie,dla mnie.to,ze wszędzie mógł spotkać dilerów,nie znaczy,ze decyzja o spacerze po sklepach była wiarygodna.kłamstwa matki do rodziny przez telefon miały może pokazac jej intencje ale przerysowano.to są moje odczucia.aktorzy dali z siebie wszystko,to ważne
Może i tak, ale ten wywarł na mnie naprawdę duże wrażenie dzięki pierwszorzędnym występom aktorskim. A scena z doktorem i finał - dla mnie emocjonalna miazga. Dodam, że w bezpośredniej konfrontacji z "Moim pięknym synem", który na filmweb ma liczne opinie jakoby był najlepszym filmem o uzależnieniach od lat, ten podobał mi się bardziej.
z całym szacunkiem do "Mojego pięknego syna", który jest filmem dobrym, mam wrażenie (zarówno sądząc po filmwebie jak i obserwacji/słuchaniu znajomych), że szał na ten film to głównie zasługa pięknookiego młodego aktora...
dla mnie porównanie obu tych filmów, niby podobnych, a jednak inaczej poprowadzonych, wypada zdecydowanie na korzyść "Powrotu Bena"