To jeden z niewielu filmów, przy których rozklejam się już na samym początku.
Ciarki przechodzą mnie za każdym razem, kiedy Lopez zaczyna śpiewać.
Zastanawiającą dla mnie kwestią jest osoba Suzette. Czy ktokolwiek z Was zauważył, że była ona mocno spychana na drugi plan? Chodzi mi o to, że Selena była oczkiem w głowie niemal wszystkich, a reszta rodzeństwa była jej wiernie podporządkowana.
Rozumiem, że film miał opowiadać o losach Seleny, ale ja z chęcią przyjrzałabym się wątkowi Suzette. Temu, co przeżywała i jak musiała się czuć, podczas gdy uwaga każdego była skierowana na jej młodszą siostrę.
I Suzette i Selena - w wywiadach archiwalnych podkreślała, że siostra jest jej najlepsza przyjaciółką. Trudno powiedzieć coś na 100% ale wydaje mi się, że nie było między nimi jakiejś zazdrości czy czegos takiego.
Tak na marginesie - to Selena śpiewa w filmie, nie Jennifer. Ale masz rację ja też mam ciary kiedy zaczyna śpiewać. Była cudowna:(
Właśnie zwróciłam dużą uwagę na Suzette bardzo podobała mi się jej postawa, zawsze wspierała siostrę. Nie wiem czy tak było naprawdę, ale w filmie na pewno nie było żadnego przejawu zazdrości między Suzette a Seleną ;)
ale tak to już jest że największą uwagę zawsze przyciąga wokalistka/wokalista zespołu. jest tyle fajnych zespołów których znamy tylko liderów a nie mamy pojęcia kto gra na gitarze czy siedzi za klawiszami. To niesprawiedliwe bo sukces jest wynikiem całego zespołu ale tak już jest. Selena w filmie wydaje się nie wywyższać nad pozostałym rodzeństwem a oni nie dają jej odczuć zazdrości - wspaniała postawa, choć nie wiadomo czy tak było na prawdę.
Mnie nieco bardziej dziwiła postawa ich ojca - moim zdaniem zbyt władczego, próbującego spełnić swe młodzieńcze pragnienia naklaniając dzieci do grania czegoś co początkowo im się w ogóle nie podobało. Choć koniec końców wyszło im to na dobre. Zbytnio się wtrącał, moim zdaniem, w życie dorosłej już Seleny.
najbardziej jednak zaskoczyła mnie wiadomość że film powstał z inicjatywy jej ojca. Dla mnie film biograficzny jest swego rodzaju świadectwem sukcesu danej gwiazdy. Ktoś uznał że czyjeś osiągnięcia były tak wielkie że powinno się o tym nakręcić film, natomiast ojciec Seleny zachował sie tak jakby nadal kontynuował jej karierę, tak samo jak w momencie gdy wydzwaniał do różnych znajomych próbując załatwić im koncerty. Nie wiem czy mnie rozumiecie. Ja odbieram to tak jakby traktował trochę Selene jak produkt.